Karabin przeciwpancerny był bronią pojedynczego żołnierza przeciwko czołgom – i to bronią bardzo skuteczną. Można było z niego przestrzelić metalowy pancerz o grubości 15 mm z dystansu 300 m, a ze 100 m pocisk z tego karabinu przebijał nawet blachę trzydziestotrzymilimetrową. Taką grubość zaś miały blachy pancerzy większości czołgów szykowanych do ataku na Polskę.
Ze względu na dobre właściwości bojowe karabinu wzór 1935 jego produkcja była utajniona. Był łatwy w użyciu, jednak tylko pojedyncze osoby zostały przeszkolone w jego obsłudze, a kolejne wyprodukowane egzemplarze magazynowano, by za wcześnie nie ujawniać zastosowanych w nich patentów. Aby ukryć właściwy cel produkcji karabinu, nazywano go potocznie „UR-em”, chcąc wywołać wrażenie, że jest to produkt przeznaczony na eksport do Urugwaju. Do karabinu stosowano pociski o rdzeniu ołowianym i stalowym płaszczu kalibru 7,92 mm, czyli najbardziej powszechne w ówczesnej armii polskiej, ale miały one łuskę z powiększonym ładunkiem prochowym, co sprawiało, że wylatywały z lufy ze znaczną prędkością i dlatego mogły przebijać blachy czołgów.
Karabin przeciwpancerny wzór 1935 składa się z drewnianej profilowanej kolby, drewnianego łoża oraz komory zamkowej i długiej lufy z zamkiem ślizgowo-obrotowym. Kolba i łoże są jednorodne, czyli stanowią całość. Wykonano je z drewna orzechowego i wypolerowano do gładkości. Pod spodem łoża znajduje się kabłąk w kształcie owalu, chroniący spust.
Cienka lufa miała długość 120 cm i wkręcano ją w komorę zamkową. Lufę podpierał dwójnóg, który przyczyniał się do poprawienia stabilności celowania. Dwójnóg ma kształt litery A i składa się z dwóch nóżek połączonych poprzeczką. Zamontowany jest przegubowo i można go złożyć do przodu ku wylotowi lufy.
Lufa z kolei była wymienialna, stosunkowo szybko ulegała zużyciu, maksymalnie można z niej było oddać ok. 300 strzałów. Nabój do lufy wkładano od tyłu. Zamek ślizgowo-obrotowy był wyposażony w dwa niewielkie rygle, które pozwalały odsłonić wlot lufy i wsunąć do niej magazynek z czterema nabojami. Magazynek był jednorzędowy, co znaczy, że naboje były umieszczone jeden za drugim.
Ponieważ naboje do tej broni zawierały więcej prochu niż te stosowane w zwykłym karabinie, przy wystrzale następował duży odrzut. Aby go choć w części skompensować, zastosowano hamulec wylotowy, czyli rodzaj szerokiego pierścienia z otworami nałożony na koniec lufy. Był on skuteczny, gdyż pochłaniał około 65% siły odrzutu.
Przyrządy celownicze w tym typie broni składają się ze stałego celownika szczerbinkowego oraz prostokątnej muszki, osadzonej na hamulcu wylotowym.
Szacuje się, że Fabryka Karabinów w Warszawie do rozpoczęcia wojny wytworzyła ok. 3500-3600 egzemplarzy tej broni. W trakcie kampanii polskiej 1939 roku Niemcy zdobyli ok. 800 karabinów wz. 1935, które z powodzeniem wykorzystywali w czasie walk, m.in. o belgijski fort Eben Emael, a następnie przekazali armii włoskiej. Do dziś zachowało się niewiele egzemplarzy, w różnym stanie zachowania.