Kolaż składający się z logotypów: Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wielkopolski, Instytucji Kultury Samorządu Województwa Wielkopolskiego

Poznański Czerwiec 1956

Muzeum Powstania

Poznańskiego - Czerwiec 1956

Poznański Czerwiec 1956

Poznański Czerwiec 1956

Poznański Czerwiec 1956

28 czerwca 1956 roku już około godziny 9.30 wokół gmachu Wojewódzkiego Urzędu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego – instytucji znienawidzonej przez społeczeństwo Polski Ludowej gromadziły się grupy osób obserwujących budynek   Powodem tego formowania się grup udających się pod Urząd były pogłoski o przetrzymywanych w gmachu delegatach Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina. Jednocześnie około godziny 9.30-10.00 do Urzędu przybyli funkcjonariusze, aby z okien budynku obserwować ulicę. Według relacji podpułkownika Feliksa Dwojaka była to grupa operacyjna, która przybyła z Warszawy i zajęła drugie piętro gmachu Urzędu . Aby przygotować budynek do ochrony na ulicy Kochanowskiego rozstawiono uchylne szlabany – na szerokość gmachu UB. Od strony ulicy Krasińskiego, gdzie znajdowały się garaże WUBP, zespół garażowy pracował w pełnym składzie (m.in. funkcjonariusze: Teodor Nowak, Stanisław Pejka, Marian Kubicki) .

O godzinie 10.00 pierwsza grupa demonstrantów weszła do znajdującego się w pobliżu Urzędu żłobka dla dzieci funkcjonariuszy UB. Wyszli pod naciskiem pracowników jednak nadal przychodziły tam kolejne grupy osób. Gdy rozpoczęła się ostra wymiana ognia, dzieci zostały przeprowadzone na piwnic, skąd zabrały ich rodziny lub pielęgniarki ze szpitala MSW .

Około godziny 10.15 w stronę Jeżyc zaczęła przechodzić część demonstrantów zebranych wcześniej na Placu Stalina. Idąc ulicą Dąbrowskiego zatrzymali się początkowo przy budynku ZUS-u. Manifestanci po zajęciu budynku zrzucili stację zagłuszającą. Z tego tłumu wyodrębniło się około 500 osób, które skręciły w ulicę Kochanowskiego i zatrzymując się pod gmachem Prokuratury Wojskowej zaczęły wołać „Żądamy chleba, żądamy obniżki cen”. Inna grupa – z trzema tramwajarkami (Heleną Przybyłek, Stanisławą Sobańską i Marią Kapturską) na czele poszła pod budynek UB. Tramwajarki niosły sztandar narodowy, towarzyszył
im nauczyciel z grupą dzieci . Mniej więcej o tej samej porze podpułkownik Feliks Dwojak wydał rozkaz, aby zabarykadowano główne wejście do Urzędu .

Demonstracja dotarła pod gmach Urzędu około 10.30. Strajkujący maszerowali kilka razy pod budynkiem, a następnie zatrzymali przed nim i wołali antykomunistyczne hasła. Urząd Bezpieczeństwa nie wpuścił demonstrantów do wnętrza gmachu – w odróżnieniu od Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej . Z tłumu wyłoniła się delegacja, która chciała podjąć rozmowy, jednak nikt nie wyszedł do demonstrantów . Drzwi do budynku wcześniej zastawiono szafami pancernymi, podłączono do hydrantów prądownice przeciwpożarowe, a przy oknach przygotowano stanowiska ogniowe – siedzieli przy nich funkcjonariusze UB oraz żołnierze KBW – wyposażone w broń maszynową i granaty ręczne. Jako pierwsze do rozproszenia tłumu na ulicy posłużyły funkcjonariuszom prądownice.

Część zebranych demonstrantów rozbiegła się w poszukiwaniu schronienia, jednak ponownie wrócili pod budynek, gdy grupa młodzieży i dzieci zaczęła obrzucać gmach kamieniami. Według zeznań sędziego Daniela Motłocha, który obserwował wtedy ulicę Kochanowskiego
z okien Wojskowego Sądu Garnizonowego, w momencie ataku kamieniami padły pierwsze strzały – Motłoch zauważył, że odpadł tynk z budynku naprzeciwko Urzędu na wysokości
I i II piętra. Demonstranci znów zaczęli wznosić wrogie UB okrzyki i wówczas funkcjonariusze znów otworzyli ogień do tłumu. Część demonstrantów przedostała się przez strumienie wody
i dostała do drzwi gmachu Urzędu. Rozpoczęto wtedy próbę wyłamania wejścia do budynku. Równocześnie dyżurny oficer Wojewódzkiego Urzędu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, kapitan Bertrand, wezwał pomoc, w związku z czym do gmachu Urzędu wysłano 17 żołnierzy 10 pułku Korpusy Bezpieczeństwa Wewnętrznego .

Przed 11.00 z okna drugiego piętra gmachu Urzędu padł pierwszy strzał w kierunku demonstrantów, po nim kolejne, także serie z broni automatycznej. Tłum zatrzymał przejeżdżającą na ulicy Kochanowskiego karetkę pogotowia, aby Kierowca karetki pogotowia ratunkowego Franciszek Figler zabrał rannych. W efekcie do szpitala trafiło sześciu uczestników demonstracji – Marian Komorowski (robotnik ZNTK), Julian Kamiński (kolejarz), Zygmunt Szyfman (robotnik Fabryki Maszyn Żniwnych) Stanisław Bentkowski (robotnik Zakładów Gazownictwa Okręgu Poznańskiego), Stanisław Gust (robotnik Wrocławskiego Zjednoczenia Elewacyjnego) i Stefania Utrata (pracownica Kolejowych Zakładów Gastronomicznych) .

Pozostali demonstranci wycofali się ze środka ulicy szukając schronienia – wtedy wdarli
się do kilku mieszkań funkcjonariuszy UB, garaży UB oraz Biura Przepustek . Wskutek tego otrzymali dostęp do materiałów, które posłużyły do prowizorycznej broni – do znalezionych
w mieszkaniach butelek wlewano benzynę z pojazdów garażowych i obrzucali nimi gmach, starając się trafić w okna, kilkukrotnie powodując pożaru wewnątrz budynku. Jednocześnie
w rejon ulicy Kochanowskiego przybywała coraz liczniejsza rzesza cywilów .

Między godziną 11.30 a 12.00 pod gmach UB przybyli demonstranci, którzy rozbroili wcześniej Centralne Więzienie przy ulicy Młyńskiej i zdobytą bronią (karabiny i pistolety maszynowe) rozpoczęli ostrzał budynku Urzędu. Wśród tej grupy demonstrantów znajdowali się m.in. Jan Farbotnik, Leszek Piechocki i Mieczysław Szymański. Jednocześnie tą samą trasą jechał radiowóz zdobyty przez demonstrantów, którzy przez głośniki pojazdu informowali,
że w całym okraju obalono władzę komunistyczną i zachęcano do walki z Urzędem Bezpieczeństwa. Rozpoczął się ostrzał gmachu Urzędu na Kochanowskiego wspierany coraz to nową amunicją zdobytą w Więzieniu, którą samochodem ciężarowym przywiozła grupa piętnastu osób – znaleźli się w niej Zygmunt Majcher i Zygmunt Cembrowicz. Broń dostarczał też kierowca „Warszawy”, która jeździła przez cały dzień w obrębie ulicy Kochanowskiego. Broń dostarczali także pojedynczy demonstranci – Zenon Urbanek zabrał z więzienia cztery karabiny, pistolet maszynowy i amunicję, a następnie rozdał ją Stanisławowi Kaufmannowi, Łukaszowi Piotrowskiemu i Józefowi Pocztowemu. Broń zabrał także Andrzej Matysiak, który wziął udział w ostrzale Urzędu, gdy wymiana ognia na Kochanowskiego zaczęła przybierać na sile. W walkach pod budynkiem UB brali udział także Marian Joachimiak, Ryszard Klupieć, Rajmund Piątek i Hieronim Zielonacki, którzy ostrzeliwali gmach zza barykady – ciągnika
z dwiema przyczepami załadowanymi workami z cementem . Podczas już obustronnej wymiany ognia zginął kolejarz . Ranne zostały Stanisława Sobańska i Helena Przybyłek, która zeznawała później, że została postrzelona przez kobietę wychylającą się z okna gmachu UB. Gdy obie osunęły się na ziemię miał podbiec do nich chłopiec, aby odebrać sztandar i następnie stać z nim pod Urzędem pomimo trwającego ostrzału.

Ranny został dwunastoletni Jerzy Czapski. Zginął stojący na parterze gmachu UB Jakub Czekaj, żołnierz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego .

Według wspomnień Henryka Justyńskiego, przysłanego do obrony gmachu UB z Warszawy,  znajdujący się wewnątrz budynku urzędnicy nie chcieli otwierać ognia do uczestników demonstracji. Musieli jednak to uczynić, ponieważ spośród tłumy wyłoniły się tramwajarki, które trzymały butelki z benzyną z zamiarem wrzucenia ich do gmachu Urzędu .

W tamtym momencie ulicą Poznańską w kierunku Urzędu przyjechał radiowóz
z demonstrantami, którzy przez megafon rozpoczęli zachęcać tłum do zdobycia WUBP. Ponadto informowali, że powstanie miało zacząć się także w innych miastach Polski. Wokół budynku zaczęły formować się grupy częściowo uzbrojonych ludzi, tworząc w ten sposób stanowiska ogniowe. Demonstranci opanowali zespół garażowy WUBP wraz z pobliską stacją benzynową oraz budynek ambulatorium. Jednocześnie sama ulica Kochanowskiego pustoszała, ponieważ tłum zaczął ukrywać się w bramach i za domami przed ostrzałem UB. Rzucano kamienie i butelki z benzyną w stronę południowej ściany gmachu. Na parterze budynku  wybuchło osiem pożarów. Demonstranci zajęli też budynek nr 3, w którym mieściło się biuro przepustek Urzędu Bezpieczeństwa i na jego dachu zajęli kolejne stanowisko. Strzały padały także z budynku mieszkalnego pracowników Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy Kochanowskiego 16.

Powstała barykada na skrzyżowaniu ulicy Kochanowskiego z ulicą Dąbrowskiego – została stworzona z przewróconego tramwaju. Zza tej ochrony także ostrzeliwano Urząd Bezpieczeństwa. Wśród tej grupy znaleźli się Mieczysław Arening, Marian Basiński i Jan Farbotnik. To stanowisko ogniowe nie było jednak skuteczne, ponieważ ostrzał prowadzony był pod kątem ostrym w stronę budynku UB.

Jednocześnie powstawały stanowiska ogniowe na ulicach: Poznańskiej, Dąbrowskiego
i Krasińskiego, a także na Kochanowskiego. Ponadto demonstranci opanowali garaże UB, stację benzynową, Biuro Przepustek oraz domy nr 3 i 16 należące do funkcjonariuszy UB. Pozostali demonstranci nadal obrzucali gmach butelkami z benzyną . Karol Staśkiewicz dostarczał butelki na ulicę Kochanowskiego z browaru przy ulicy Dąbrowskiego.

W związku z niepowodzeniem pierwszej grupy OSWPiZ około godziny 12.00 wysłano kolejną – liczyła ona trzy czołgi i dwa plutony podchorążych na samochodach ciężarowych. Każdy
z podchorążych miał zostać wyposażony w broń i 30 sztuk amunicji. Po przybyciu
na Kochanowskiego również zostali przyjaźnie powitani przez demonstrantów, jednak prawdopodobnie otrzymali wcześniej zakaz nawiązywania kontaktu z cywilami. Gdy próby przekonania, aby oddali broń nie poskutkowały, wówczas żołnierze byli wyciągani siłą
z pojazdów przez demonstrantów. Obrzucono czołgi butelkami z benzyną i w ten sposób dwa z nich zostały podpalone .

Demonstranci opanowali dwa czołgi krążące po ulicach Poznania. W jednym z nich był Ludwik Wierzbicki, który zeznawał później, że udał się tym pojazdem na ulicę Kochanowskiego, aby oddać strzały z karabinów maszynowych w stronę Urzędu. Wśród żołnierzy OSWPiZ również znaleźli się ranni i zabici (Ryszard Ficek i Wiesław Klimczak) .

Około godziny 12.00 strzelanina na ulicy Kochanowskiego przybrała na sile, jednocześnie stojąca na ulicy część tłumu opanowała kilka nadjeżdżających czołgów. Podchorążowie, którzy przybyli w czołgach mieli zakaz otwierania ognia do demonstrantów i próba przerwania blokady gmachu Urzędu nie udała się. Jednocześnie według wspomnień podporucznika rezerwy Stanisława Lewickiego, który znajdował się wewnątrz czołgu przyjeżdżającego pod Urząd, demonstranci zasypali władz i luki pojazdu cementem. Po otwarciu włazu służba znajdująca się wewnątrz czołgu usłyszała, jak tłum woła „wojsko z nami, wojsko z ludem”. Strajkujący na Kochanowskiego używali zapalonych beczek ze słomą, aby tworzyć zasłonę dymną pod gmachem Urzędu. Pozwoliło to kilku demonstrantom przedostać
się niezauważonym do domu nr 16, w którym znajdował się Komitet Zakładowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz mieszkania funkcjonariuszy. Po przyjeździe od strony ulicy Libelta ulicą Poznańską grupy uzbrojonych osób, ostrzał przybrał na sile. Przez okno na drugim piętrze gmachu postrzelony został Kazimierz Graja, porucznik służby bezpieczeństwa. Jednocześnie od strony garaży Urzędu Bezpieczeństwa cywile napełniali butelki benzyną i po podpaleniu rzucali w kierunku okien budynku Urzędu – zwłaszcza od strony budynku nr 3, gdzie znajdowało się Biuro Przepustek tego Urzędu.

Część ludności cywilnej biorącej udział w demonstracji uruchomiła zdobyte czołgi i jeden
z nich – nr 945 – przejechał ulicami: Dąbrowskiego, Mickiewicza, Poznańską
i Kochanowskiego. Po zatrzymaniu się pod gmachem Urzędu Bezpieczeństwa znajdujący
się wewnątrz cywile oddali kilka serii bronią maszynową i odjechali na plac przy ulicy Poznańskiej .

O godzinie 12.27 wysłano trzy wozy strażackie pod budynek Urzędu. Gdy przyjechały
na miejsce, dwa z pojazdów zostały opanowane przez demonstrantów. Gdy w rejon ulicy Kochanowskiego przyjechał także czołg, wówczas wozy wycofały się, a pożary gasili funkcjonariusze UB oraz żołnierze KBW.

Autocysterna – trzeci z wozów strażackich został opanowany przez demonstrantów
na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Mickiewicza. Posłużył im do transportu benzyny, która następnie miano oblać urząd . Wóz nie zdobył jednak wystarczającej ilości benzyny i został porzucony przez demonstrantów, gdy w okolicy Rataj pojawiła się milicja.

Demonstranci atakowali także Rejonową Prokuraturę Wojskową przy ulicy Kochanowskiego – gmach ostrzeliwali i obrzucali butelkami z benzyną.

Wśród tłumu pojawiły się pogłoski, że wewnątrz Urzędu znajdują się także Rosjanie ubrani
w polskie mundury – miała o tym świadczyć brutalność oraz agresja także wobec dzieci.
W tym czasie ranni zostali już: 9-letni Bronisław Król, 12-letni Jerzy Czapski i 14-letni Michał Wintoniak. Dzieci znalazły się także wśród ofiar, najmłodszą z nich był 13-letni Romek Strzałkowski.

Gdy ostrzał na Kochanowskiego zaczął przybierać na sile sekretarz Leon Stasiak zgłosił się
do komendanta Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, aby do zakładów ZISPO, w których przebywał zostali oddelegowani żołnierze w wozach pancernych. Pod taką eskortą miał zostać przetransportowany na lotnisko Ławica, aby powitać premiera. Wydając
to polecenie powołał się na ustalenia z premierem Józefem Cyrankiewiczem oraz
z I sekretarzem Edwardem Ochabem. W związku z tym komendant OSWPiZ uznał, że został zwolniony z zakazu wysyłania wojska na ulice Poznania i w ten sposób oddelegował kilkadziesiąt uzbrojonych pojazdów .

Po godzinie 12.30 na końcu ulicy Kochanowskiego przy ulicy Dąbrowskiego znajdowała się już barykada z przewróconych tramwajów. W jej pobliżu nalewano do butelek benzynę
z kanistrów. Jednocześnie przed Urząd Bezpieczeństwa przybywało coraz więcej uzbrojonych cywilów. Na ulicy Dąbrowskiego jeden z funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, Stanisław Porodzyński, został pobity, wskutek czego z ranami ciętymi głowy i twarzy trafił do szpitala MSW .

Kolejne stanowisko ogniowe cywilów utworzyło się także na ulicy Krasińskiego – za murkiem domu przyległego do garaży budynku Urzędu Bezpieczeństwa oraz w żłobku Urzędu.

Po godzinie 13.00 ulicą Poznańską od strony ulicy Libelta przyjechały trzy czołgi, które następnie zostały opanowane przez demonstrantów. Jeden z pojazdów podjechał pod Urząd Bezpieczeństwa, drugi odjechał z miejsca walk. W tym czasie rozpoczął się rabunek mieszkań pracowników Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – łącznie dwudziestu czterech. Jednocześnie do Biura Przepustek w budynku nr 3, w którym przebywali ukryci przed ostrzałem demonstranci przybyli uzbrojeni cywile, w związku z czym powstało kolejne stanowisko ogniowe ostrzeliwujące południową ścianę Urzędu. Jednocześnie za węgłem budynku Biura Przepustek ukrywali się cywile, którzy stopniowo wybiegali na ulicę
z butelkami benzyny służącymi do ataku na gmach Urzędu .

Kilka minut po godzinie 13.00 z okna budynku, w którym mieściły się mieszkania funkcjonariuszy UB padła seria strzałów na ulicę i znajdujących się na niej demonstrantów. Wskutek tego kilku uczestników demonstracji zginęło lub zostało rannych.

O tej godzinie w mieście znajdowały się jedynie czołgi Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, na które zrzucane były butelki z benzyną. Cywile krążący w pobliżu ulicy Kochanowskiego samochodem „Warszawa” około godziny 13.15 pojechali do zdobytego więzienia na ulicy Młyńskiej po broń, którą następnie dostarczyli uczestnikom demonstracji przy Urzędzie Bezpieczeństwa .

O godzinie 13.00 szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego wydał rozkaz otwarcia ognia
w stronę demonstrantów. W związku z tym pułkownik Antoni Filipowicz skierował 8 czołgów i 80 podchorążych w rejon ulicy Kochanowskiego. Pięć z tych pojazdów pojechały bezpośrednio pod Urząd. Na skrzyżowaniu z ulicą Dąbrowskiego znajdowała się barykada, która uniemożliwiła wjazd na Kochanowskiego. Ponadto czołgi zostały obrzucone butelkami
z benzyną i podpalone, dlatego wycofały się z rejonu walk . Dwa kolejne czołgi pojechały
na ulicę Krasińskiego, skąd rozpoczęły ostrzał stanowisk ogniowych demonstrantów. Około godziny 14.00 demonstranci opanowali dwa czołgi i pojechali w stronę Urzędu rozbijając jednocześnie barykadę złożoną z samochodu i przyczep z cementem. Po zatrzymaniu się pod gmachem zostały w jego kierunku zwrócone lufy, jednak nie oddano żadnego strzału.

Część ulicy Kochanowskiego na wysokości od barykady zbudowanej z przewróconych tramwajów do gmachu Urzędu była prawie pusta – wielu demonstrantów schroniło się przed ostrzałem UB. Zwiększała się liczba rannych i zabitych, w związku z czym działania służb medycznych przybierały na sile – zabitych wywożono samochodami ciężarowymi. Ostrzał rozpoczął się także z budynków przy ulicy Poznańskiej – w rejonie willi nr 49 i domu nr 58. Także na tej ulicy zaczęły skupiać się stanowiska ogniowe, które otrzymywały broń
od rozbrojonych milicjantów, strażników więziennych i żołnierzy oraz ze zbrojowni więziennej.

Między budynkiem nr 3 i nr 4 znajdowała się przyczepa, za którą kryli się cywile. Gdy ostrzał ucichł, wówczas kilku z nich wyszło na ulicę. Wówczas ponownie rozpoczęło się strzelanie
z okien Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Ponownie kilku cywilów ukryło się za przyczepą. Jeden z nich – Jerzy Jankowiak – zginął podczas tego ostrzału .

Jak wskazuje Aleksander Ziemkowski „przy południowym krańcu ul. Kochanowskiego
do gmachu UBP zza murowanych słupków ogrodzenia strzelali podchorążowie: Wacław Proporczyk, Stanisław Niekłoń, Leszek Nowacki. Za barykadą uczył obchodzić się z bronią podporucznik. Na klatce schodowej domu przy ul. Poznańskiej 58 dowodził grupą strzelców żołnierz” .

Po godzinie 14.00 wysłano następną grupę czołgów i transporterów opancerzonych oddziałów Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych w stronę Urzędu. Kilka tych czołgów spalono w rejonie ulicy Dąbrowskiego – przyczyną było obrzucanie ich butelkami
z płonącą benzyną przez demonstrantów . Z pozostałych zaatakowano demonstrantów oraz ostrzelano stanowiska ogniowe cywilów. Jeden z transporterów dostał się do budynku UB
i dostarczył amunicję . W tym czasie demonstranci ponownie zaatakowali główne wejście, jednak funkcjonariusze odpowiedzieli otwierając ogień i zabijając cztery osoby .

Pod Urząd Bezpieczeństwa nadjechało siedem czołgów i kilka wozów opancerzonych. Wewnątrz znajdowała się dywizja wyposażona w amunicję bojową. Mimo że znajdujące
się w pobliżu Urzędu ulice – Roosevelta, Krasińskiego, Poznańskiej i Mickiewicza – stało ponad 40 czołgów oblężenie gmachu UB przez demonstrantów nie ustępowało. W tym czasie na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Kochanowskiego pobito porucznika Waleriana Klimczaka, dowódcę kompanii czołgów. Demonstranci zatrzymali karetkę pogotowia ratunkowego, której kierowcą był Franciszek Figler, ponieważ podejrzewali, że dostarcza
on amunicję do gmachu Urzędu Bezpieczeństwa. Z drugiej strony ulicy Kochanowskiego –
na skrzyżowanie z ulicą Poznańską – nadjechało wojsko w samochodzie ciężarowym, jednak nie włączyli się do akcji odblokowania oblężonego Urzędu i odjechali po kilkunastu minutach. Po pewnym czasie nadjechało jednak 10 czołgów IV Korpusu Armijnego, które zaczęły strzelać do witających ich cywilów. Między godziną 14.30 a 15.00 stojący na placu przy ulicy Poznańskiej czołg nr 945, który został kilka godzin wcześniej przejęty przez demonstrantów, znów rozpoczął ostrzał gmachu UB. Chwilę później opanowało go przybyłe wojsko, które bagnetami wyciągnęło strzelca – Mariana Kubiaka. Ciężko ranny trafił do Szpitala im. Raszei, gdzie zmarł podczas operacji .

Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego wysłał opancerzony transporter z amunicją do gmachu Urzędu Bezpieczeństwa . Po godzinie 15.00 na ulicy Poznańskiej pojawiła się kolejna kolumna czołgów. Jednocześnie demonstranci nadal utrzymywali stanowiska ogniowe w kamienicy
na ulicy Poznańskiej 58 i w willi na Poznańskiej 49.

Po godzinie 15.00 podpułkownik Filipowicz wysłał kolejnych osiem czołgów i 120 podchorążych pod urząd, jednak gdy otrzymał informację, że sytuacji nie do opanowania pod UB, wyjechał osobiście wraz z trzema czołgami. Część z pojazdów została zaatakowana już
na wysokości skrzyżowania ulic Poznańskiej i Mickiewicza bronią maszynową z czołgu opanowanego wcześniej przez demonstrantów. Wówczas atakowane czołgi wycofały się
i okrężną drogą dojechały pod UB około godziny 17.00 i do zmierzchu ostrzeliwały stanowiska ogniowe . Wysyłanie wojska do ochraniania przed demonstrantami gmachów instytucji publicznych w Poznaniu trwało do godziny 15.30, a wymiana ognia wzbierała na sile .

Między godziną 15.30 a 16.00 wojsko spacyfikowało cywilów na skrzyżowaniu ulic Kochanowskiego i Poznańskiej – odebrano im dowody osobiste oraz legitymacje szkolne. Wówczas ostrzał na ulicy Kochanowskiego osłabł. Jednocześnie na wysokości ulicy Kochanowskiego – przy barykadzie z przewróconego tramwaju – w stronę Urzędu Bezpieczeństwa rozpoczął ostrzał młody chłopak. Broń odebrał mu oficer wojska i sam rozpoczął ostrzał gmachu .

W garażach należących do Urzędu Bezpieczeństwa między godziną 16.00 a 17.00 grupa żołnierzy z cywilem znalazła martwego, przywiązanego do krzesła Romka Strzałkowskiego. Świadkami tego zdarzenia były także Aleksandra Kozłowska i Joanna Janke – pielęgniarki udzielające pomocy rannym podczas udziału w demonstracji .

Bunt decyzją obrad Biura Politycznego KC PZPR miał zostać tłumiony także przez dywizje pancerne. Z tego względu wysłano do Poznania 19 Dywizję Pancerną i 10 Dywizję Pancerną Korpusu Pancernego z poligonu w Biedrusku oraz 4 i 5 Dywizje Piechoty 2. Korpusu Armijnego z poligonu w Wędrzynie .

Między godziną 16.00 a 18.00 do Poznania wkroczyły główne siły 19 Dywizji Pancernej – liczyła ona 1797 żołnierzy, 130 czołgów i dział pancernych oraz 180 samochodów i motocykli. Część została skierowana w rejony Urzędu Bezpieczeństwa , gdzie rozpoczęto ostry ostrzał demonstrantów z broni maszynowej oraz karabinów maszynowych. Z ulicy Dąbrowskiego użyto jednorazowo armaty w stronę stanowiska ogniowego w jednym z mieszkań zajętych przez demonstrantów. Przybycie większej liczby czołgów zmusiło demonstrantów
do oddalenie stanowisk ogniowych – zainstalowano je na dachu gmachu ZUS-u. sytuacja
na Kochanowskiego została przejęta przez wojsko, jednak nadal w rejonie Urzędu pojawiali
się uzbrojeni demonstranci strzelający w stronę gmachu . W głównej mierze były to osoby, które rozbrajały wcześniej placówki Milicji Obywatelskiej. Grupa dwudziestu osób podzieliła się na dwa zespoły, aby z dwóch stron zaatakować gmach UB – jedna część zajęła stanowiska przy barykadzie, druga na ulicy Poznańskiej, gdzie wspierana była przez dwóch wojskowych .

W kolejnych godzinach ludność zaczęła znikać z ulic, jednak mimo to, gdy w rejonie UB
o godzinie 20.00 pojawiły się kolejne czołgi, zostały one ostrzelane i obrzucone butelkami
z benzyną. Użyto gazów łzawiących wobec demonstrantów. Ciągły ostrzał gmachu Urzędu skończył się około godziny 21.00, jednak dopiero o 23.00 zajęła go piechota 2. Korpusu Pancernego. Urząd Bezpieczeństwa ostrzeliwany był sporadycznie jeszcze przez całą noc z 28 na 29 czerwca.

Rozbrojenie magazynu broni Studium Wojskowego Wyższej Szkoły Rolniczej

W miarę trwania demonstracji, około godziny 13.00 obok mieszczącego się na ulicy Dąbrowskiego browaru, uformowała się grupa osób, które rozpoczęły przygotowania
do pozyskania broni do walki z atakującymi funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa
na ulicy Kochanowskiego. W tym celu ze znajdującej się niedaleko browaru stacji obsługi Okręgowego Przedsiębiorstwa Obrotu Zwierzętami Rzeźnymi grupa ta zabrała wóz ciężarowy „Star-20”, a następnie przyjechała nim w rejon Urzędu. Zawołali wówczas do znajdującego się pod gmachem tłumu, że planują pojechać po broń i w efekcie kilku demonstrantów dołączyło do zorganizowanej przy browarze grupy. Jednym z miejsc, do których w celu pozyskania broni i amunicji udali się m.in. Ryszard Klupieć, Roman Bulczyński, Bruno Dembowski, Stanisław Fiszbach, Henryk Janasik, Marian Kubiak, Janusz Kulas, Włodzimierz Marciniak, Stanisław Niedzielnicki, Mikołaj Pac-Pomarnacki, Kazimierz Preuss, Jan Richter, Henryk Szymczak, Alojzy Szymlet i Leopold Zamkowski było Studium Wojskowe Wyższej Szkoły Rolniczej.

Jak podaje akt oskarżenia z 10 września 1956 roku w ramach „procesu dziesięciu”, grupa
ta wiedziała o miejscu przechowywania broni w magazynie Studium Wojskowego, ponieważ wskazał im je Mikołaj Pac-Pomarnacki, ówczesny student Wyższej Szkoły Rolniczej
i uczestnik wyjazdu po broń. Demonstranci przedostali się od strony podwórza budynku
do zamurowanego okna magazynu, a następnie wyłamali z niego kraty, wybili część muru
i przedostali się do środka.

Według aktu oskarżenia oraz badań Aleksandra Ziemkowskiego grupa demonstrantów zabrała z magazynu broni Studium Wojskowego siedem jednostek broni, trzysta sztuk amunicji „i inny sprzęt wojskowy” . Jak podaje Edmund Makowski demonstranci mieli zabrać stamtąd dziesięć sztuk broni . Grupa ta udała się następnie w rejon ulicy Gajowej, gdzie następnie podzieliła się i część uzbrojonych demonstrantów udała się pod gmach Urzędu Bezpieczeństwa. Pozostali połączyli się z inną grupą – posiadającą samochód ciężarowy – i pojechali rozbrajać VII Komisariat Milicji Obywatelskiej na Junikowie .

Napady na posterunki Milicji Obywatelskiej podczas Czerwca 1956

Oskarżani o rozbrajanie posterunków Milicji Obywatelskiej:

Marian Basiński, Stanisław Borkowski, Antoni Bulczyński, Roman Bulczyński, Krystyna Cebulska, Alojzy Chrobot, Edward Człapa, Brunon Dembkowski, Stanisław Fiszbach, Andrzej Herczyński, , Zbigniew Jackowski, Henryk Janasik, Władysław Kaczkowski, Józef Kaniewski, Marian Kliszkowiak, Ryszard Klupieć, Sylwester Konieczny, Józef Kotliński, Jan Kowalski, Janusz Kulas, Włodzimierz Marciniak, Stanisław Niedzielnicki, Mikołaj Pac-Pomarnacki, Rajmund Piątek, Kazimierz Preuss, Zenon Pytlak, Jan Richter, Józef Rybak, Edward Siennicki, Mieczysław Stachowiak, Tadeusz Szajek, Henryk Szymczak, Alojzy Szymlet, Władysław Tomczak, Jacek Wachowiak, Tadeusz Walkowiak, Leopold Zamkowski, Henryk Ziebeil, Hieronim Zielonacki, Stanisław Żygulski .

Podział w ramach aktów oskarżenia :

Podczas „procesu dziesięciu” oskarżonym (Janusz Kulas, Mikołaj Pac-Pomarnacki, Roman Bulczyński, Władysław Kaczkowski, Hieronim Zielonacki) postawiono zarzut gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Poznaniu i na terenie województwa poznańskiego w następujących obiektach: w Komisariacie VIII MO, w Komisariacie V MO, w Komisariacie VI MO oraz w Posterunkach MO w Swarzędzu, w Puszczykowie, w Mosinie i w Czempiniu.

W wydanym 9 września 1956 roku akcie oskarżenia przeciwko: Edwardowi Człapie, Ryszardowi Klupieciowi, Alojzemu Chrobotowi, Zenonowi Pytlakowi, Rajmundowi Piątkowi, Mieczysławowi Stachowiakowi, Sylwestrowi Koniecznemu, Henrykowi Zeibelowi, Jackowi Wachowiakowi i Henrykowi Janasikowi, postawiono zarzuty dopuszczenia się gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Komendzie Dzielnicowej M.O. Jeżyce, w Komisariacie VI MO, w Komisariacie VIII MO oraz w Posterunkach MO w Puszczykowie, w Mosinie, w Czempiniu i w Swarzędzu.

W wydanym 20 września 1956 roku akcie oskarżenia przeciwko: Marianowi Kliszkowiakowi, Brunonowi Dembkowskiemu, Marianowi Basińskiemu, Kazimierzowi Preussowi, Leopoldowi Zamkowskiemu, Alojzemu Szymletowi, Krystynie Cebulskiej, Janowi Richterowi, Tadeuszowi Walkowiakowi, Henrykowi Szymczakowi, Stanisławowi Fiszbachowi, Stanisławowi Niedzielnickiemu, Stanisławowi Żygulskiemu i Zbigniewowi Jackowskiemu, postawiono zarzuty dopuszczenia się gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Komisariacie VIII MO i w Komisariacie V MO.

W wydanym 20 września 1956 roku akcie oskarżenia przeciwko: Tadeuszowi Szajkowi, Andrzejowi Herczyńskiemu, Józefowi Kotlińskiemu, Włodzimierzowi Marciniakowi, Antoniemu Bulczyńskiemu, Włodzimierzowi Tomczakowi, Edwardowi Siennickiemu, Janowi Kowalskiemu, Józefowi Rybakowi i Stanisławowi Borkowskiemu postawiono zarzuty dopuszczenia się gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej
w Komendzie Dzielnicowej M.O. Jeżyce, w Komisariacie VI MO, w Komisariacie VIII MO oraz w Posterunkach MO w Puszczykowie, w Mosinie, w Czempiniu i w Swarzędzu.

W wydanym 20 września 1956 roku akcie oskarżenia przeciwko Józefowi Kaniewskiemu postawiono zarzuty dopuszczenia się gwałtownych zamachów na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Komisariacie V MO i w Komisariacie VIII MO.

Komisariaty w Poznaniu

Komenda Dzielnicowa Milicji Obywatelskiej – Jeżyce, ul. Nad Wierzbakiem

Bojówka utworzona w browarze przy ulicy Dąbrowskiego, którą tworzyli między innymi Edward Człapa, Ryszard Klupieć, Rajmund Piątek, Zenon Pytlak i Tadeusz Szajek, zajęła
na placu Asnyka samochód ciężarowy, by następnie udać się nim na Komendę Dzielnicową Milicji Obywatelskiej – Jeżyce. Zaopatrzeni w broń chcieli rozbroić placówkę, jednak ośmioosobowa załoga komendy rozpoczęła ostrzeliwanie grupy.

W związku z nieudanym rozbrojeniem komendy bojówka skierowała się w stronę Suchego Lasu, aby przejąć broń i amunicję w tamtejszym posterunku Milicji Obywatelskiej. W trasie napotkali jednak na żołnierzy Wojska Polskiego, w związku z czym zmienili cel podróży
i na ulicy Towarowej dołączyli do innej grupy bojówki.

VIII Komisariat Milicji Obywatelskiej przy ulicy Grunwaldzkiej 34 na Junikowie

Między godziną 15.00 a 15.30  (według Makowskiego o 16.30 ) część bojówki, która dokonała wcześniej napadu na Studium Wojskowe Wyższej Szkoły Rolniczej (w skład tej grupy wchodzili: Ryszard Klupieć, Roman Bulczyński, Bruno Dembowski, Stanisław Fiszbach, Henryk Janasik, Marian Kubiak, Janusz Kulas, Włodzimierz Marciniak, Stanisław Niedzielnicki, Mikołaj Pac-Pomarnacki, Kazimierz Preuss, Jan Richter, Henryk Szymczak, Alojzy Szymlet i Leopold Zamkowski ) połączyła się na ulicy Gajowej z grupą posiadającą samochód ciężarowy. W skład tej grupy wchodzili: Andrzej Herczyński, Władysław Kaczkowski, Józef Kotliński, Hieronim Zielonacki, a później także Krystyna Cebulska, Tadeusz Walkowiak i Zbigniew Jachowski . Razem – dwoma samochodami ciężarowymi – udali się na VIII Komisariat Milicji Obywatelskiej na Junikowie, zabierając stamtąd 19 jednostek broni z amunicją . Według relacji Włodzimierza Marciniaka obiekt ten „łatwo dało się rozbroić” .

Jak wspominał Józef Rybak  jego udział w Poznańskim Czerwcu polegał przede wszystkim
na rozbrajaniu komisariatów Milicji Obywatelskiej, w celu zdobycia broni, którą następnie przekazywał robotnikom znajdującym się przed Urzędem Bezpieczeństwa. Należał do około trzydziestoosobowej grupy osób, które jeździły samochodem „Star” do kolejnych komisariatów . Według wspomnień Rybaka karabin typu KBKS zabrany wcześniej z magazynu broni Wyższej Szkoły Rolniczej, miał posłużyć do rozbrojenia jedenastu milicjantów z VIII Komisariatu na Junikowie . W relacji Rybaka jeden z uczestników bojówki podszedł do drzwi Komisariatu, prosząc zgromadzonych wewnątrz budynku funkcjonariuszy o wpuszczenie
go do środka. Gdy nie otworzyli, wówczas inny uczestnik kolbą od karabinu wybił szybę okienną i wstawiając broń do wnętrza gmachu, zagroził, że rozpocznie ostrzał, jeśli milicjanci nie opuszczą budynku. Chwilę po tym funkcjonariusze wyszli z Komisariatu z podniesionymi rękami. Wtedy pozostali uczestnicy bojówki weszli do środka, zabrali znajdującą się tam broń oraz rozpoczęli niszczenie urządzeń telefonicznych. Według Rybaka milicjanci nie stawiali oporu – oddawali swoje pistolety – i żaden z nich nie został ranny podczas rozbrajania Komisariatu.

Po rozbrojeniu tego Komisariatu grupa podzieliła się – bojówka z Bulczyńskim i Zielonackim udała się rozbrajać Komisariat V, a bojówka Klupiecia pojechała zdobywać Komisariat VI.

V Komisariat Milicji Obywatelskiej – ul. Krzyżowa 2 na Wildzie

Według różnych źródeł został rozbrojony albo między godziną 15.30-16.00 , albo około 17.00  – zabrano wówczas 29 jednostek broni i 299 sztuk amunicji. W skład tej grupy wchodzili m.in. Antoni Bulczyński i Hieronim Zielonacki. Według relacji również znajdującego się w tej bojówce Stanisława Żygulskiego pod Komisariat ten podjechał samochód z flagami, z którego wysiadła następnie młodzież w wieku około 17- 20 lat. Jak zauważa Makowski, milicjanci
na tym komisariacie byli przygotowani do obrony, gdyż otrzymali wcześniej informację
o konieczności użycia broni w przypadku napaści. Niektórzy uczestnicy bojówki mieli ukrytą broń, dlatego po przyjeździe na Krzyżową rozpoczęła ostrzeliwanie Komisariatu, po czym dostała się do wnętrza i po komunikacie „Ręce do góry”  , znajdujących się wewnątrz piętnastu milicjantów poddało się. Ze zdobytą bronią bojówka udała się na ulice Świerczewskiego
i Mickiewicza (wówczas została ostrzelana, wskutek czego zginął jeden z bojówkarzy). Część uczestników napadu na Komisariat udało się na Kochanowskiego i włączyła się do walk.

Komisariat VI Milicji Obywatelskiej przy ulicy Dzierżyńskiego na Dębcu

Grupa Klupiecia połączyła się z bojówką Alojzego Chrobota, w związku z czym cała grupa (w skład której wchodzili także Antoni Bulczyński, Andrzej Herczyński, Józef Kotliński, Kazimierz Preuss, Antoni Stachowiak, Włodzimierz Tomcza i Jacek Wachowiak) około godziny 17.00 pojechała rozbroić Komisariat VI. Jak podaje Edmund Makowski, gdy dotarli na miejsce rozpoczęli ostrzał obiektu, jednak przebywający w placówce milicjanci odpowiedzieli na atak ogniem, raniąc przy tym Herczyńskiego. Z tego powodu bojówka wycofała się i porzuciła jeden z samochodów ciężarowych, a drugim odjechała na ulicę Świerczewskiego, gdzie dołączyli do niej Zenon Pytlak i Henryk Zeibel . Według Aleksandra Ziemkowskiego przebieg zajęcia Komisariatu VI wyglądał inaczej – także nie został zdobyty przez uczestników powstania, jednak z tego powodu, że milicjanci ukryli się w hotelu robotniczym, wcześniej ukrywając broń .

Posterunki Milicji Obywatelskiej poza Poznaniem

Swarzędz

(Klupieć, Chrobot, Pytlak, Stachowiak, Ziebeil, Wachowiak, Janasik, Kaczkowski, Preuss, Herczyński, Kotliński, A. Bulczyński, Tomczak)

Według aktu oskarżenia z 9 września 1956 roku grupa około czterdziestu osób  ostrzelała budynek Posterunku Milicji Obywatelskiej w Swarzędzu. Wewnątrz budynku znajdowało
się dwóch milicjantów, a kolejnych dwóch przyszło na posterunek po usłyszeniu strzałów. Jeden z nich został rozbrojony przez bojówkę, drugi wycofał się, strzelając do demonstrantów. Po zdobyciu posterunku, demonstranci powrócili do Poznania, po czym podzielili się na dwie grupy – jedna udała się w kierunku toczonych walk, a druga pojechała samochodem ciężarowym na posterunek w Puszczykowie .

 Puszczykowo

(Kaczkowski, Człapa, Klupieć, Chrobot, Piątek, Stachowiak, Konieczny, Ziebeil, Wachowiak, Janasik, Szajek, Herczyński, Kotliński, Siennicki)

Posterunek w Puszczykowie nie był przygotowany na ewentualny atak demonstrantów, ponieważ nie posiadał łączności z władzą zwierzchnią, a informacja o zdobyciu Komendy Wojewódzkiej dotarła do funkcjonariuszy od mieszkańców miasta. Gdy obiekt został ostrzelany przez bojówkę obecni wewnątrz komendant i dwaj milicjanci nie stawiali oporu
i poddali się. Demonstranci zdobyli w tej akcji tylko jeden pistolet, ponieważ przed
ich przyjazdem komendant zdecydował o ukryciu broni w sąsiadującym z posterunkiem ogrodzie.

Mosina

(Kaczkowski, Człapa, Klupieć, Chrobot, Piątek, Stachowiak, Konieczny, Ziebeil, Wachowiak, Janasik, Szajek, Herczyński, Kotliński, Siennicki, Kowalski, Rybak, Borkowski)

Podczas przybycia bojówki na posterunek w Mosinie przebywało tam tylko dwóch milicjantów – komendant i pozostali funkcjonariusze MO byli wtedy na szkoleniu w Komendzie Powiatowej w Śremie – którzy nie wiedzieli jeszcze o demonstracji w Poznaniu. Grupa atakująca obiekt wykorzystała więc zaskoczenie milicjantów i po ostrzale obiektu rozbroili
go, zabierając 7 sztuk broni wraz z amunicją. Po akcji bojówka udała się do Czempinia.

Czempiń

(Kaczkowski, Człapa, Klupieć, Chrobot, Piątek, Stachowiak, Konieczny, Ziebeil, Wachowiak, Janasik, Szajek, Herczyński, Kotliński, Siennicki, Kowalski, Rybak, Borkowski)

Jak wspomina Józef Rybak, podczas próby ataku na posterunek w Czempiniu doszło do ostrzału demonstrantów ze strony milicji . Funkcjonariusze wiedzieli bowiem o możliwości napadu
od Komendy Powiatowej MO z Kościana, która wydała rozkaz ewentualnej obrony obiektu.
W związku z tym po próbie ataku posterunku przez demonstrantów o godzinie 20.00 rozpoczęła się piętnastominutowa wymiana ognia. W efekcie dwóch uczestników bojówki
(m.in. Wachowiak ) zostało rannych, przez co grupa wróciła do Poznania, aby zostali oni opatrzeni w szpitalu .

Rokietnica

Stanisław Gorzelańczyk, Zygmunt Łochyński i pięć innych osób wymusili na dyrektorce zakładów cukierniczych „Goplana” – Zofii Bielińskiej – wydania samochodu ciężarowego marki „Star 20” i udali się nim na posterunek w Rokietnicy, gdzie zagrozili komendantowi, odebrali pistolet oraz dwa magazynki amunicji . Tuż po napadzie na posterunek w Rokietnicy Stanisław Gorzelańczyk polecił kierowcy samochodu wyjazd do Mrowina, gdzie znajdowała się kolonia rolna pełniąca funkcję zakładu karnego. Jeszcze przed przyjazdem grupy demonstrantów naczelnik obozu w Mrowinie został powiadomiony przez naczelnika więzienia z Poznania o możliwym przyjeździe grupy uzbrojonych osób. Także Komendant MO
z Rokietnicy ostrzegł naczelnika z Mrowina przed przyjazdem grupy składającej się z kilku młodych mężczyzn. Grupa ta zjawiła się w wartowni kolonii rolnej między godziną 18.00
a 18.30.  Mężczyźni zabrali z niej 5 sztuk broni oraz znaczne ilości amunicji. W skutek napadu na więzienie 17 osób osadzonych przebrało się w ubrania cywilne i opuściło jego mury. Następnie grupa udała się samochodem w kierunku Buku. Z powodu braku benzyny bojówka podzieliła się na dwie mniejsze grupy i powróciła do Poznania.

Literatura:

E. Makowski, Poznański Czerwiec 1956. Pierwszy bunt społeczeństwa w PRL, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010.

M. Grabus, Powstanie Poznańskie 1956 roku. Akty oskarżenia, Wydawnictwo Wis, Poznań 2015.

A. Ziemkowski, Próba chronologicznej rekonstrukcji wydarzeń, [w:] Poznański Czerwiec 1956, pod red. Jarosława Maciejewskiego i Zofii Trojanowiczowej, Wielkopolskie Muzeum Walk Niepodległościowych w Poznaniu 2006.

Proponowane

Muzeum Uzbrojenia podczas wystawy czasowej „Jednoślady Operacji Overlord” prezentuje wybrane modele pojazdów jednośladowych Aliantów. Część z nich można pokolorować.
Rysunki powstały w związku z wystawą czasową „Wuchta wiary. Bohaterowie pracy organicznej w Wielkopolsce” w Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918-1919.

Dofinasowanie ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Logo UE